W mojej kuchni pojawił się nowy sprzęt - parowar. Wysoki, trzypoziomowy, elektryczny obiecujący gotować zdrowo i smacznie. Na pierwszy ogień poszły gołąbki z włoskiej kapusty. Nadzienie zrobiłam z indyczego, mielonego mięsa z dodatkiem czosnku, imbiru i chili, a do gołąbków podałam sos z jogurtu naturalnego z dodatkiem sosu harissa.
Po pierwszym razie z parowarem, muszę powiedzieć, że jestem bardziej niż zadowolona i zapewne to zadowolenie będzie widać na moim blogu jeszcze nie jeden raz.
Składniki:
Delikatnie zdejmij liście z kapusty starając się ich nie uszkodzić. W dużym garnku zagotuj wodę i partiami gotuj liście przez 2 minuty, odcedź i ostudź.
Mięso mielone wymieszaj ze szczypiorkiem, papryczką chili, startym na tarce imbirem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i dopraw solą i pieprzem.
Ostrożnie wytnij w liściach grube żyłki, faszeruj mięsem i zwijaj gołąbki, zakładając boki kapusty na siebie.
Ułóż łączeniem do dołu w koszyczku do gotowania na parze i paruj przez 20 minut (po tym czasie sprawdź czy mięso nie jest surowe rozcinając jednego gołąbka na pół).
By zrobić sos wymieszaj jogurt z sosem harissa i łyżeczką soku z cytryny.
(Gołąbki podałam z ryżem, również z parowara. Moczyłam szklankę ryżu w zimnej wodzie przez 20 minut, po czym dobrze wypłukałam pod bierzącą wodą. Wsypałam do pojemniczka przeznaczonego do parowania ziaren, wymieszałam z garścią posiekanej czerwonej papryki i cukini i szczyptą soli. Zalałam mieszankę wodą, po 20 minutach był gotowy razem z gołąbkami).
Po pierwszym razie z parowarem, muszę powiedzieć, że jestem bardziej niż zadowolona i zapewne to zadowolenie będzie widać na moim blogu jeszcze nie jeden raz.
Składniki:
- mała włoska kapusta
- 450g chudego mięsa mielonego
- pół pęczka szczypiorku, drobno posiekanego
- mała papryczka chili, drobno posiekana
- 2 ząbki czosnku
- 2 cm imbiru
- sól, pieprz
- 150ml jogurtu naturalnego
- łyżeczka sosu Harissa
- łyżeczka soku z cytryny
Delikatnie zdejmij liście z kapusty starając się ich nie uszkodzić. W dużym garnku zagotuj wodę i partiami gotuj liście przez 2 minuty, odcedź i ostudź.
Mięso mielone wymieszaj ze szczypiorkiem, papryczką chili, startym na tarce imbirem, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i dopraw solą i pieprzem.
Ostrożnie wytnij w liściach grube żyłki, faszeruj mięsem i zwijaj gołąbki, zakładając boki kapusty na siebie.
Ułóż łączeniem do dołu w koszyczku do gotowania na parze i paruj przez 20 minut (po tym czasie sprawdź czy mięso nie jest surowe rozcinając jednego gołąbka na pół).
By zrobić sos wymieszaj jogurt z sosem harissa i łyżeczką soku z cytryny.
(Gołąbki podałam z ryżem, również z parowara. Moczyłam szklankę ryżu w zimnej wodzie przez 20 minut, po czym dobrze wypłukałam pod bierzącą wodą. Wsypałam do pojemniczka przeznaczonego do parowania ziaren, wymieszałam z garścią posiekanej czerwonej papryki i cukini i szczyptą soli. Zalałam mieszankę wodą, po 20 minutach był gotowy razem z gołąbkami).
Wyglądają po prostu pięknie - jak namalowane...
OdpowiedzUsuńOczu nie mogę oderwać.:)
Nie wiem czy własnie gołąbki nie są jedynym polskim daniem, które nawet mocno odchudzone może smakować wyśmienicie.
Muszę jeszcze coś poczytać o tym parowarze.:)
Ty wiesz jak pobudzić kubki smakowe
OdpowiedzUsuńWspaniałe, cudowne...chcę te dwa:)
OdpowiedzUsuńŻeniu, wyglądają cudownie! I w dodatku na parze rewelacja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pysznie, zdrowo i tak wiosennie. Wspaniale danie. Wielka szkoda, ze nie mam parowara :) Moze odjalby mi pare kilogramow przed nadejsciem lata :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Gołąbki z parowaru? Mmm. Wyglądają pysznie, soczyście i zielono. Życzę wielu wspaniałych dań tworzonych przy użyciu nowego sprzętu :)
OdpowiedzUsuńoj zazdroszczę takiej maszyny :) gołąbki wyglądają pysznie, uwielbiam
OdpowiedzUsuńParowar - pewnie fajna rzecz, ale za dużo miejsca zajmuje...Może kiedyś się do niego przekonam :) Tymczasem przyznaję, że cudowne gołąbki zrobiłaś. Uwielbiam te z kapusty włoskiej, a sos jogurtowy z harissą podbił moje serce najbardziej :)
OdpowiedzUsuńWow, super! Dla mnie wprawdzie indycze mięso odpada, ale już np. z kurczaka - czemu nie? ;)
OdpowiedzUsuń