Z poniższego przepisu wyszła bardzo duża porcja, piekłam w blaszce o rozmiarze 20x30cm.
Składniki:
- 2 szklanki zielonej soczewicy Puy
- 1 szklanka brązowego ryżu
- 2 cebule
- 2 ząbki czosnku
- 3 duże jajka
- 100g nerkowców
- mały pęczek świeżego tymianku
- sól, pieprz
- oliwa
Ugotuj soczewicę i ryż w oddzielnych garnkach według sposobu z opakowań.
Cebulę drobno posiekaj i usmaż na oliwie na wolnym ogniu aż zmięknie, ale nie zmieni koloru. Pod koniec smażenia dodaj roztarty nożem czosnek i smaż chwilkę, aż zacznie intesywnie pachnieć. Zdejmij z ognia.
Nerkowce upraż na suchej patelni i drobno posiekaj.
W dużej misce dokładnie wymieszaj przestudzony ryż, soczewicę, cebulę, orzechy, lekko ubite jajka, drobno posiekane listki tymianku i dopraw solą i pieprzem ( ja dodałam też szczyptę pieprzu kajeńskiego)
Formę do pieczenia wysmaruj tłuszczem ( użyłam blaszki o rozmiarze 20x30cm) i przełóż do niej masę.
Piecz w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni 40-45 minut, aż wierzch się łądnie zarumieni.
Po wyjęciu pozostaw na jakies 10-15 minut do przestudzenia ( zaraz po wyjęciu z piekarnika pieczeń będzie się kruszyła ).
Podałam z surówką i sosem jogurtowo-czosnkowym.
Poezja smaku!
OdpowiedzUsuńTego typu pieczenie - trochę ala pasztet, trochę ala pieczone mięso - bardzo, bardzo lubię i robiłam z soczewicą, jeden z fasolą, orzechami włoskimi i kasza gryczaną i pewnie robiłabym znacznie częściej, gdyby nie to, ze mój maż nie przepada za nimi i je minimalne ilości. Koniec końców musiałbym jeść sama przez cały tydzień.Ale ten przepis warty grzechu.
OdpowiedzUsuńurzekłaś mnie tą pieczenią i do tego te orzechy
OdpowiedzUsuńach, takie cudo, to ja bym... nosem wciagnela :D Fantastyczna pieczen!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! kiedyś sprzeczałam się z koleżanką o to czy jemy kotlety vege-sojowe czy z mięsa, ja obstawałam przy tym drugim - jednak musiałam w końcu ustąpić, gdyż koleżanka podała argument , którego nie mogłam podważyć: "No przecież wiem z czego je robiłam":) ja jestem zdeklarowanym mięsożercom, ale dobrze doprawionym vege pieczeniom mówię mocne i zdecydowane: tak!:)
OdpowiedzUsuńjejku, ale pyszności! wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie taka pieczeń jest dla mnie! :)
OdpowiedzUsuńWygląda bosko, chyba powinnam coś takiego zaserwować memu mięsożercy. Ciekawe, co powie :)
OdpowiedzUsuńgenialne! zamarzyła mi się taka pieczeń....
OdpowiedzUsuńWitaj. Zapraszam po wyróżnienie "One lovely blog award". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapraszam po nominację:
OdpowiedzUsuńhttp://ciaocialo.blogspot.com/2011/07/smoooooth-dessert-i-mie-wyroznienie.html
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie cierpię brązowego ryżu, bo ciągle wydaje mi się twardy, ale może w tej pieczeni... Ode mnie też masz nominację, sorry za kłopot. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwyglada ciekawie, poprobuje, bo przyda mi sie na proszone wieczory dla niemiesozernych znajomych :)
OdpowiedzUsuń