środa, 20 lipca 2011

Pieczeń z soczewicy, brązowego ryżu i dodatkiem nerkowców.

       Pieczeń  ta  jest  moim  ulubionym  pomysłem  na  obiad,   smakowicie  sprawdziła  się  też  na  zimno  drugiego  dnia  w  pracy.  Zrobiłam  wersję  prostą,  z  dodatkiem  tymianku  i  orzeszków,  ale   można  do  niej  dodać  absolutnie  wszystko,  czego  nasze  kubki  smakowe  zapragną.
Z  poniższego  przepisu  wyszła  bardzo  duża  porcja,  piekłam  w  blaszce  o  rozmiarze  20x30cm.











Składniki:
  • 2 szklanki zielonej soczewicy Puy
  • 1 szklanka brązowego ryżu
  • 2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 duże jajka
  • 100g nerkowców 
  • mały pęczek świeżego tymianku
  • sól, pieprz
  • oliwa








 Ugotuj soczewicę i ryż w oddzielnych garnkach według sposobu z opakowań.
Cebulę drobno posiekaj i usmaż na oliwie na wolnym ogniu aż zmięknie, ale nie zmieni koloru. Pod koniec smażenia dodaj roztarty nożem czosnek i smaż chwilkę, aż zacznie intesywnie pachnieć. Zdejmij z ognia.
Nerkowce upraż na suchej patelni i drobno posiekaj.
W dużej misce dokładnie wymieszaj przestudzony ryż, soczewicę, cebulę, orzechy, lekko ubite jajka, drobno posiekane listki tymianku i dopraw solą i pieprzem ( ja dodałam też szczyptę pieprzu kajeńskiego)
Formę do pieczenia wysmaruj tłuszczem ( użyłam blaszki o rozmiarze 20x30cm) i przełóż do niej masę.
Piecz w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni 40-45 minut, aż wierzch się łądnie zarumieni.
Po wyjęciu pozostaw na jakies 10-15 minut do przestudzenia ( zaraz po wyjęciu z piekarnika pieczeń będzie się kruszyła ).
Podałam z surówką i sosem jogurtowo-czosnkowym.

13 komentarzy:

  1. Tego typu pieczenie - trochę ala pasztet, trochę ala pieczone mięso - bardzo, bardzo lubię i robiłam z soczewicą, jeden z fasolą, orzechami włoskimi i kasza gryczaną i pewnie robiłabym znacznie częściej, gdyby nie to, ze mój maż nie przepada za nimi i je minimalne ilości. Koniec końców musiałbym jeść sama przez cały tydzień.Ale ten przepis warty grzechu.

    OdpowiedzUsuń
  2. urzekłaś mnie tą pieczenią i do tego te orzechy

    OdpowiedzUsuń
  3. ach, takie cudo, to ja bym... nosem wciagnela :D Fantastyczna pieczen!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia! kiedyś sprzeczałam się z koleżanką o to czy jemy kotlety vege-sojowe czy z mięsa, ja obstawałam przy tym drugim - jednak musiałam w końcu ustąpić, gdyż koleżanka podała argument , którego nie mogłam podważyć: "No przecież wiem z czego je robiłam":) ja jestem zdeklarowanym mięsożercom, ale dobrze doprawionym vege pieczeniom mówię mocne i zdecydowane: tak!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku, ale pyszności! wygląda obłędnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie taka pieczeń jest dla mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda bosko, chyba powinnam coś takiego zaserwować memu mięsożercy. Ciekawe, co powie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. genialne! zamarzyła mi się taka pieczeń....

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj. Zapraszam po wyróżnienie "One lovely blog award". Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam po nominację:
    http://ciaocialo.blogspot.com/2011/07/smoooooth-dessert-i-mie-wyroznienie.html

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie cierpię brązowego ryżu, bo ciągle wydaje mi się twardy, ale może w tej pieczeni... Ode mnie też masz nominację, sorry za kłopot. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. wyglada ciekawie, poprobuje, bo przyda mi sie na proszone wieczory dla niemiesozernych znajomych :)

    OdpowiedzUsuń